Zagranica uwierzyła w polskie akcje, rodzimi inwestorzy wciąż się wahają
22 lutego 2017
Wszystko wskazuje na to, że impuls dla trwającej od października ubiegłego roku fali wzrostów na warszawskim parkiecie pochodził ze strony kapitału zagranicznego. To globalni inwestorzy dostrzegli potencjał emerging markets, w tym w warszawskim parkiecie, który przez większą część ubiegłego roku pozostawał zdecydowanie w tyle, w stosunku do tej grupy odniesienia. Świadczy o tym choćby zdecydowany wzrost obrotów, dostrzegalny już od września 2016 r. i stopniowo nasilający się w kolejnych miesiącach, a także coraz cieplejsze opinie o rynkach wschodzących, które zaczęły pojawiać się ze strony renomowanych banków inwestycyjnych i funduszy tuż po wyborach w Stanach Zjednoczonych. Gdy w połowie grudnia Goldman Sachs ujawnił swoich faworytów na 2017 r., okazało się, że wśród najbardziej polecanej trójki rynków znajduje się Polska. Z obserwacji sytuacji na rynku można wnioskować, że bank ten i jego klienci nie byli osamotnieni. Co ciekawe, w ostatnich tygodniach zdecydowanie większą aktywność widać także na rynku średnich spółek, a wiąże się ją także z zainteresowaniem częścią z nich za strony zagranicznych graczy. Co prawda w styczniu odnotowano też po raz pierwszy od dłuższego czasu zwiększony napływ rodzimego kapitału do funduszy inwestycyjnych, realizujących strategie akcyjne, jednak nie był to ruch, który mógłby uzasadniać zarówno skokowy wzrost obrotów, jak i dynamiczny wzrost wartości mWIG40 i notowań akcji największych jego przedstawicieli. Niemniej jednak można mówić o rosnącym przekonywaniu się krajowych inwestorów do kupowania akcji. Tym bardziej, że nasilająca się inflacja będzie w naturalny sposób skłaniała do poszukiwania wyższych stóp zwrotu, a niedawno opublikowane bardzo mocne dane z polskiej gospodarki dostarczają fundamentalnych argumentów przemawiających za kontynuacją dobrej koniunktury na warszawskiej giełdzie.