Czy upadek Silicon Valley jest początkiem poważnych problemów? Czy dojdzie do powtórki z 2008 roku? Czy i jakie są podobieństwa do upadku Lehmana?
14 marca 2023
Upadek Silicon Valley Bank ma związek raczej ze specyfiką tego banku niż szerokimi problemami sektora bankowego. Nie ma tu żadnego podobieństwa do upadku Lehmana z 2008. Wówczas spadki cen nieruchomości doprowadziły do gwałtownej utraty wartości opartych na nich dłużnych instrumentów pochodnych (CDO). Lehman korzystając ze szczytu koniunktury jako bank inwestycyjny korzystał z bardzo wysokiego zadłużenia rzędu 34 razy posiadane kapitały. W czasach hossy pozwalało to na ponadprzeciętne zyski, natomiast bessa nieruchomościowa błyskawicznie wyzerowała kapitały własne. Natomiast w przypadku SVB mamy do czynienia z niedopasowaniem struktury depozytów do aktywów. Był to główny bank dla działających firm i startupów w nowoczesnych technologiach z Doliny Krzemowej. Wraz z COVID-em nastąpiła gwałtowna hossa tego sektora, porównywalna wręcz z gorączką internetową z 2000 roku. Łatwość pozyskiwania finansowania (również za pośrednictwem SVB), tani dług przy zerowych stopach doprowadziły do wielkiego rozkwitu sektora startupów. Skończyło się to w ubiegłym roku. Podwyżki stóp procentowych podniosły koszty długu zarówno u firm jak i potencjalnych inwestorów. Skończył się Covid, a wraz z nim masowa fascynacja nowymi technologiami. Wahadło się odwróciło. Firmy technologiczne zaczęły zwalniać pracowników – Facebook, Google, Snapchat, Twitter i wielu podobnych. Zaczęły też masowo wycofywać depozyty, a najbardziej został tym dotknięty właśnie SVB. W trakcie koniunktury bank ten zachowywał bezpieczną jak na tamte czasy poduszkę płynnościową, a nadwyżki lokował w długoterminowe obligacje. Tegoroczny odpływ depozytów zmusił bank do całkowitej likwidacji płynnych, krótkoterminowych środków – około 20 mld USD, a następnie rozpoczął sprzedaż części z 90 mld portfela obligacji długoterminowych, które pierwotnie miały być trzymane, aż do wykupu. Powodowało to bolesne straty, jako że ceny obligacji spadły o kilkanaście procent. W rezultacie bank próbował podnieść nadwątlone kapitały przez emisję akcji, ale panika na rynku wygrała wyścig. Warto jeszcze raz podkreślić fakt, że jest to nieporównywalna sytuacja do 2008 roku. Wtedy praktycznie cały sektor finansowy posiadał w portfelach instrumenty strukturyzowane, które zaczęły gwałtownie tracić na wartości wraz z rynkiem nieruchomości. Dzisiaj mamy do czynienia z jednym bankiem, który posiadał dość specyficzną klientelę. FED wydaje się słusznie zapobiegł rozszerzeniu paniki obejmując gwarancjami wszystkie depozyty, również te powyżej 250 tys. USD. Dla zapobieżenia podobnej sytuacji ułatwił korzystanie z własnych linii kredytowych, w tym pod zastaw obligacji długoterminowych. Wg nas zdarzenie to nie powinno mieć wpływu na politykę stóp procentowych.
Jakub Bentke
Zarządzający AgioFunds TFI SA