Odwilż między USA a Chinami
26 lutego 2019
Wszystko wskazuje na to, że najbardziej intensywną fazę rozgrywki o pozycję na świecie między Stanami Zjednoczonymi a Chinami mamy już za sobą. Najnowsze deklaracje Donalda Trumpa, wyrażającego przekonanie o możliwości rychłego zawarcia porozumienia w wielu spornych kwestiach, są tego najlepszym dowodem. To zdejmuje z rynków finansowych jeden z poważniejszych czynników ryzyka. Nie ma wątpliwości, że skłonność do kompromisu po obu stronach ma związek z zagrożeniem dla koniunktury w globalnej gospodarce. Nie ma też wątpliwości, że punkty sporne w amerykańsko-chińskich relacjach będą się w przyszłości pojawiały jeszcze wielokrotnie, ale raczej nie będzie już mowy o konfrontacji w takim nasileniu, jakie obserwowaliśmy choćby w ubiegłym roku. Nastroje mogą więc chwilowo się pogarszać, ale nie na długo. Choć można dostrzec wyraźną dysproporcję między reakcją giełd amerykańskiej i chińskiej na sygnały zbliżającego się porozumienia, to jednak sprzeczności w tym nie ma. Indeksy na Wall Street spokojnie idą w górę już od dłuższego czasu, a skala tej zwyżki sugeruje możliwość wystąpienia spadkowej korekty. Wiara w amerykańską gospodarkę będzie jednak podtrzymywać hossę jeszcze przez jakiś czas, a więc obaw o załamanie wzrostowej tendencji nie ma. W Chinach obawy o gospodarcze spowolnienie i niepewność związana z amerykańskimi sankcjami były o wiele większe, stąd też przekraczający 5,5 proc. skok indeksów w Szanghaju nie powinien specjalnie dziwić. Wspomniana odwilż powinna prowadzić do zdecydowanego wzmocnienia dobrych nastrojów na rynkach wschodzących, na które w tym roku i tak nie ma powodów narzekać, także wskutek łagodniejszego nastawienia w polityce pieniężnej Fed. Oba te czynniki to duży plus dla emerging markets, a warszawski parkiet powinien być jednym z beneficjentów tych pozytywnych tendencji.