18 sierpnia 2016

Rysująca się na horyzoncie spadkowa korekta trwającego od kilku tygodni letniego rajdu, pozwoli na weryfikację siły byków na światowych giełdach, a także na warszawskim parkiecie. O ile nie pojawią się poważniejsze zagrożenia, nie powinna ona zrobić wielkiej krzywdy na głównych rynkach europejskich i w Stanach Zjednoczonych. Indeksy we Frankfurcie czy Paryżu i Nowym Jorku mają sporą przestrzeń do bezpiecznego spadku, nie powodującego istotnego pogorszenia się obrazu. Trochę podobnie jest w przypadku wskaźników naszych małych i średnich spółek, które zawędrowały wystarczająco wysoko, by nie obawiać się powrotu do trendu spadkowego. W znacznie gorszej sytuacji znajduje się WIG20. W umiarkowanej skali korzystał on z poprawy sytuacji na świecie, a w szczególności na emerging markets. Nie widać też, by miał zamiar demonstrować względną siłę w porównaniu do otoczenia. To sugeruje, że w razie pogorszenia się globalnego sentymentu, trzeba się liczyć ze spadkami. Nie dość, że indeks największych firm zdołał dotrzeć jedynie do 1850 punktów, czyli pierwszej bariery, przy której podaż miała prawo się uaktywnić, to jeszcze nie był w stanie utrzymać się w jej okolicach zbyt długo. Dodatkowym czynnikiem ryzyka jest brak istotnych argumentów fundamentalnych, przemawiających za zwyżką notowań kluczowych dla zachowania WIG20 spółek. W szczególności nie widać ich w przypadku banków i przedstawicieli branży energetycznej. W dalszym ciągu szans na zarobek należy więc poszukiwać w sektorze małych i średnich firm, wśród których nie brakuje wynikowych perełek i podmiotów dobrze rokujących.

Newsletter

Zapisz się na newsletter. Będziemy informować Cię o aktualnych promocjach oraz konkursach w AgioFunds TFI SA