02 listopada 2016

Październik nie należał do spokojnych miesięcy na rynkach finansowych. Mimo to warszawski parkiet radził sobie całkiem dobrze, a indeks największych spółek nawet bardzo dobrze. Pomogły w tym czynniki wewnętrzne, których poprawę dostrzegł także kapitał zagraniczny. To optymistyczny prognostyk na nadchodzące nerwowe tygodnie.
Po wrześniowej wpadce, przywołującej złe wspomnienia z ubiegłego roku, w październiku WIG20 zdołał się w pełni zrehabilitować i z outsidera światowych wskaźników wskoczył do grona najmocniej zwyżkujących. Z przekraczającym 6 proc. wzrostem ustępował jedynie indeksom w Budapeszcie, Pradze i Sao Paulo. Choć przekrój grupy liderów może sugerować, że WIG20 znalazł się w niej jedynie dzięki przynależności do rynków wschodzących i globalny kapitał kupował akcje naszych największych spółek „w ciemno”, byłby to wniosek nie w pełni uzasadniony. Wskazuje na to fakt, że indeks MSCI Emerging Markets stracił w październiku prawie 1 proc., więc światowi inwestorzy z pewnością nie kupowali papierów tej grupy hurtem. A to, że w Warszawie byli bardziej aktywni, nie ulega wątpliwości, jeśli spojrzeć na rosnący wolumen handlu. Tym, co mogło ich zachęcić do zakupów, było utrzymujące się na bardzo przyzwoitym poziomie tempo wzrostu polskiej gospodarki, a przede wszystkim dużo niższy niż się spodziewano poziom deficytu budżetowego, oddalający także obawy dotyczące przyszłorocznej kondycji finansów państwa. Ten ostatni fakt z pewnością zostanie dostrzeżony przez agencje ratingowe, które będą zmuszone do skorygowania swoich wcześniejszych nazbyt pesymistycznych opinii. Nawet jeśli nie znajdzie to odzwierciedlenia w podwyższeniu perspektyw oceny, zostanie dostrzeżone przez zagranicznych graczy. Choć prognozy dotyczące dynamiki PKB dla Polski nie są tak optymistyczne, jak jeszcze kilka miesięcy temu, na tle spodziewanego spowolnienia w głównych gospodarkach i tak zapewniają nam bardzo dobrą pozycję.
Utrzymujące się w bardzo dobrej formie wskaźniki małych i średnich firm nie sygnalizują istotnego pogorszenia się koniunktury w kraju, w odróżnieniu od analogicznych indeksów głównych giełd europejskich i parkietu amerykańskiego. Choć dynamika zwyżki w przypadku mWIG40 lekko wyhamowała, to wskaźnik ten wciąż pozostaje na poziomie najwyższym od końca 2007 r. i nic nie przemawia za zmianą korzystnej tendencji. Impulsem do jej kontynuacji mogą okazać się raporty finansowe firm za trzeci kwartał. W większości przypadków można spodziewać się dobrych informacji. W grupie dużych spółek poprawę wyników widać już w przypadku części z nich, jak choćby obu rafinerii. W odniesieniu do pozostałych warto odnotować stopniowe wygasanie najpoważniejszych czynników ryzyka lub ich adekwatne uwzględnienie w wycenach, dające szanse na powstrzymanie przeceny i poszukiwanie okazji do odreagowania. Widać to w przypadku walorów banków oraz przedstawicieli sektora energetycznego.
Testem siły naszego parkietu będą najbardziej istotne wydarzenia, czekające inwestorów w najbliższych dniach i tygodniach. Głównym czynnikiem ryzyka pozostaje wynik wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. W przypadku zwycięstwa Donalda Trumpa można się spodziewać perturbacji na rynkach finansowych. Mimo rosnącej nerwowości i malejącej przewagi Hillary Clinton w sondażach, nie jest to scenariusz najbardziej prawdopodobny, a po drugie, jego konsekwencje dla rynków nie muszą być ani tak dramatyczne, jak się to rysuje w mediach, ani długotrwałe. Często wyborcza retoryka nie ma aż tak wielkiego przełożenia na praktykę rządzenia, szczególnie gdy jej radykalizm przyjmuje taką skalę, jak w przypadku kandydata Republikanów. Z kolei wygrana Hillary Clinton może skutkować dynamiczną choć krótkotrwałą euforią, po której rynki powrócą do równowagi. Na szczęście, okres niepewności skończy się już za kilka dni, z ewentualną poprawką na możliwe zamieszanie z uznaniem wyniku wyborów.
W tym kontekście, w najbliższych tygodniach na nieco dalszy plan zejdzie kwestia polityki pieniężnej głównych banków centralnych. Bank Japonii i Bank Anglii będą wstrzymywać się z podejmowaniem dalszych działań stymulacyjnych. Europejski Bank Centralny istotne decyzje dotyczące przedłużenie i ewentualnej modyfikacji programu skupu obligacji będzie podejmował w grudniu, więc wpływ spekulacji z tym związanych będzie widoczny dopiero za jakiś czas. Z kolei niemal przesądzona grudniowa podwyżka stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych, w znacznym stopniu już jest uwzględniona przez rynki finansowe, więc jej ogłoszenie nie powinno wywołać większego wstrząsu. Podobnie jak przed poprzednią podwyżką sprzed roku, dolar ma już za sobą fazę wyraźnego umocnienia, a w wyniku znaczącej przeceny amerykańskich obligacji skarbowych ich rentowność wzrosła w ciągu kilku ostatnich miesięcy z niecałych 1,4 do prawie 1,9 proc., a więc w skali zbliżonej do tej z końcówki 2015 r., choć nadal pozostaje wyraźnie poniżej poziomu z tamtego okresu.
Nie ma więc powodu do większych obaw związanych z negatywnym wpływem zaostrzania amerykańskiej polityki pieniężnej na rynki finansowe, w tym w szczególności na emerging markets. Ich walutom załamanie raczej nie grozi, a indeks MSCI Emerging Markets, obrazujący koniunkturę na giełdach krajów zaliczanych do wschodzących, może wejść w fazę łagodnej korekty trwającej od początku roku mocnej tendencji wzrostowej.

Newsletter

Zapisz się na newsletter. Będziemy informować Cię o aktualnych promocjach oraz konkursach w AgioFunds TFI SA